Veni vidi vici. Film obejrzany w kinie z dzieckiem, dwugodzinny seans i bardzo pozytywne wrażenia :) Krytycy się rozpisali – słusznie zresztą – zwracając uwagę na trochę pocięte sceny oraz braki w budowaniu relacji między ważnymi postaciami w filmie. Owszem, też mi brakowało za to mojemu 8-latkowi już nie. Gdyby pojawiła się jednak wersja reżyserska (film musiałby mieć ze 3h) to uważam że dzieło byłoby skończone w perfekcyjny sposób :) Tyle z minusów. Zalet film posiada znacznie więcej – od oprawy dźwiękowej (którą z żoną tłuczemy już kolejny dzień) po warstwę wizualną, wyważone acz mądre dialogi z przesłaniem dla dzisiejszych dzieciaków :) Wielokulturowość która niestety kończy się tylko wyłącznie krajem pochodzenia oraz "innosprawność" również mnie ujęła. Było i smutno i wesoło i straszno. Po sesji z szorującym po dnie Rebel Moon nowego Kleksa stawiam wysoooko :D
@Chemas Byłem na przedpremierowym pokazie. :) Obecnie siedzę na słuchawkach i przesłuchuję po raz kolejny soundtrack. Znaleźć można odniesienia do Daft Punk, Hansa Zimmera… gdzieniegdzie usłyszymy inspirację latami 80. Lubię filmy nieoczywiste – w sensie nie lubię powtórek w nowej szacie. Może dlatego ten film mi przypadł do gustu, jak zresztą Znachor (do którego przed miałem duży dystans po zwiastunach).
Pozostałe
Proszę czekać…
Byłem na filmie z kolegą w kinie. Dobry seans, nie zmarnowane dwadzieścia złotych. Kot wypadł znakomicie, jak to on. Dodam, że byliśmy z kolegą jedynymi, poza pewną parą za nami siedzącą, bez dzieci. Do tego całe wycieczki ze szkoły lub przedszkola :) Czekam na część drugą.